Koszty nadgodzin

Przychodzi pewnego dnia szef i mówi: „wiecie co mamy problem, musimy zrobić kolejny Release za półtora miesiąca, pomyślmy co możemy zrobić, żeby Klient dostał wartość, której się spodziewa”.

Żaden problem z takim podejściem, dopóki zakres jaki musimy dostarczyć w półtora miesiąca jest modyfikowalny albo, powiedzmy szczerze, jest wykonalny w półtora miesiąca. Więc analizujemy i zmieniamy zakładaną implementacje, obcinamy zakres jak to tylko możliwe.
Dochodzimy do momentu, w którym okazuje się, że mamy pewien zakres który może zadowolić klienta. Wydaje nam się, że klient akceptuję ten zakres, że klient zdaję sobie sprawę z tego co jest do zrobienia i że obcięty zakres zrealizujemy w późniejszym terminie.

Jest tylko jeden malutki szczególik. W międzyczasie wydarzyło się parę innych trudnych sytuacji: na przykład inny release poszedł źle, trzeba było ratować inny projekt, zaplanowani programiści nie są dostępni i nie wszyscy chcą zarywać święta (ach zapomniałam powiedzieć, że te półtora miesiąca obejmuje dwa tygodnie świąteczno-noworocznej przerwy), więc nie da się dobić kolejnych programistów, według zasady 9 kobiet urodzi dziecko w miesiąc. Nie da się powiększyć zespołu na szybko, ponieważ wszyscy mają zaplanowany urlop świąteczny. Nie da się zmniejszyć zakresu zadań do wykonania, ponieważ będzie to za mało, aby dostarczyć wartość dla klienta. Zostajemy z sytuacją, gdzie mamy dostępne powiedzmy 80 godzin, podstawowa wycena to 400h, po obcięciu funkcjonalności zeszliśmy do 200h a termin jest niezmienny.

Oczywistością jest, że aby dotrzymać tego terminu jedyną opcją są nadgodziny. Nadgodziny przepracowanie również w okresie świąteczno-noworocznym.
Najlepiej by było teraz powiedzieć: „No ale sorry przecież są święta chcielibyśmy odpocząć, spędzić czas z rodziną. Nie możemy tego przesunąć za dwa miesiące?” Ale klient chce, klient coś obiecał dalej swoim użytkownikom i termin jest nie do ruszenia.

Pracowałam w wielu projektach typu waterfall, więc normalny jest dla mnie sztywny deadline i potrzeba pracy w nadgodzinach. Właściwie pracowałam tak przez całą swoją karierę, dopiero pierwszy rok staram się trzymać ośmiogodzinnego dnia pracy na co dzień. Owszem robię inne rzeczy, buduje swoje aplikacje, wymyślam prezentację, udzielam się w community. Ale nie jest to praca, nie jest to coś co musi być wykonane co dzień w stałym wymiarze godzin.
Właściwie to trzymanie się ośmiogodzinnego dnia pracy dopiero pozwoliło mi na rozwój w innych kierunkach niż tylko praca za pieniądze. Wszystkie te artykuły które mówią „jak chcesz osiągnąć jakiś sukces to przestań pracować tak mocno, tak dużo” mają rację. 8 godzin płaci rachunki, reszta czasu powinna być nasza. Ja w wolnym czasie stawiam na swój rozwój i moje koty. Do tej pory myślałam, że praca po godzinach jest moim rozwojem, ponieważ szukam rozwiązań, na problemy które pojawiają się w pracy, ponieważ uczę się nowych rozwiązań dla aktualnych problemów. Dodatkowo doskonale rozwiązanie nie tylko dla siebie, ale i dla lepszego życia zespołu w projekcie. Ale to wszystko nieprawda. Jeśli nie mam czasu na dokumentacje problemów, jeśli nie napisze o tym blog posta, firmowej wiki, nie zrobię szkolenia, nie opowiem o swoich odkryciach – to nie rozwój. To wiedza, która znika, to jest tylko czas stracony na rozwiązanie problemu, który powinnam rozwiązać w moich 8 godzinach płacących za rachunki. Owszem zdobywam doświadczenie, jednak przy pracy długich nadgodzin pamięć zaczyna być zawodna i doświadczenie bywa ulotne.

Gdy zdarzy się taka sytuacja jak opisałam na początku, że musimy wziąć nadgodziny, że musimy pracować więcej niż normalnie, jest to zaciąganie długu. Tym razem nie technologicznego, a długu czasu. To jest dług, który spłaca się dużo trudniej i są od niego wyższe odsetki.

Pracując przez rok w ośmiogodzinnym trybie pracy, nie zdawałam sobie sprawy jak duży dług zaciągnę pracując powyżej tego limitu.
Odsetki i koszty moich nadgodzin
1.     Sprzątanie, okres przedświąteczny to zazwyczaj większe sprzątanie w domu. Znajomi programiści jakoś chętnie i biorą nadgodziny przed świętami, żeby się wykręcić od tego obowiązku. Dla mnie nieposprzątanie domu to po prostu brudny dom. Nikt tego za mnie nie zrobi, wręcz przeciwnie moje dwa koty zrobią trzy razy tyle bałaganu, ile jestem w stanie zrobić sama. Sprzątanie ma jeszcze to do siebie, że jeśli go odłożymy to nakład pracy wymagany później rośnie wykładniczo.
2.     Te nadgodziny były dla mnie wyjątkowo obciążające, ponieważ musiałam część z nich przepracować w biurze który mieści się daleko od mojego domu. Nocowanie poza domem to np. brak czasu na pieczenie świątecznych ciasteczek
3.     Odsetkami są dla mnie opóźnienia w realizacji swoich planów, np. planu zwiększenia blogowania. To dlatego dopiero w styczniu pojawiają się tematy z listopada zeszłego roku.
4.     Koniec roku to również CFP na wiosenne konferencje. Ja niestety przez święta nie byłam w stanie przygotować materiałów które miały się pojawić nawet już troszkę wcześniej. Nie byłam w stanie ruszyć nowych tematów, więc moje CFP też zostało odsunięte na jesień bądź na przyszły rok.
5.     To samo dotyczy projektów powiązanych z prelekcjami, jak również projektów które chciałam zrealizować w tym roku.
6.     Ciągłe siedzenie nad kodem, jedzenie na mieście, brak ruchu to również pogorszenie kondycji i zbędne kilogramy.
7.     Przytłoczenie i zmęczenie sytuacją nadgodzinami, stresem, a dla mnie również ludźmi, spowodowało zwiększenie się problemów zdrowotnych. Rozregulowanie organizmu oraz snu.
To są dla mnie ogromne koszty, których nie da policzyć się w pieniądzach, nie da się ich nawet policzyć w czasie to jest coś, nad odbudowaniem czego będę musiała pracować prawdopodobnie długie miesiące.
8.     Moja największa strata, największy koszt to: ścieżka mobilna na 4Developers. Przed informacją o nadchodzącym releasem, zgłosiłam zapotrzebowanie na ścieżkę mobilną na konferencji 4Developers i zostałam jej opiekunem. Niestety obciążenie pracą, stresem, problemami zdrowotnymi spowodowało, że nie udało mi się zrobić prawie nic dla powstania tej ścieżki. Teraz nadrabiam to jak mogę, mam nadzieję że ścieżka mimo to wyjdzie fajna.

Dostając pieniądze za wypracowane nadgodziny straty byłyby moim zdaniem jeszcze większe. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest odebranie urlopu, za czas który został poświęcony na pracę. Jednak prawda jest taka, że aby nadgonić wszystko potrzeba byłoby 2 razy tyle czasu.
Nie da się nadgonić wszystkiego, nie da się odzyskać okresu świątecznego, nie da się odzyskać czasu na zgłaszanie CFP, nie da się uratować ścieżki mobilnej.

Następnym razem, gdy dostanę takie stwierdzenie, że potrzebujemy zrobić release w danym czasie będę musiała poważnie zastanowić się czy nie stracę zbyt dużo oddając kilka godzin pracy mojej firmie.

Ach jeszcze jedno.
Klientowi nigdy nie zależy tak bardzo jak nam. Każdy termin da się przesunąć. Ten został przesunięty już o dwa tygodnie. Realne podejście do balansu życia i pracy jest naprawdę zdrowe.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty