Hackatony trochę z boku

Jesienią miałam przyjemność uczestniczyć w dwóch z goła różnych hackatonach.
Ale trochę inaczej niż by się można spodziewać. Już nie daje rady zarywać nocek na kodowaniu. Choć marzy mi się uczestnictwo w rywalizacji i możliwość zrealizowania projektu w 24h. Ale to że nie mogę pokodować nie znaczy że hackatony nie są dla mnie.



Pierwszy z nich GZM Hackaton w Tarnowskich Górach, na stadionie zrobił na mnie ogromne wrażenie. Zorganizowany w tydzień, dzięki szybkiej akcji Śląskich społeczności i firmie Proidea, zgromadził 45 uczestników. Do tego trzeba doliczyć mentorów reprezentujących śląskie społecznej, organizatorów oraz przedstawicieli aglomeracji. W kuluarach można było porozmawiać o różnych potrzebach aglomeracji nie tylko tych związanych z transportem, ponieważ transport był głównym wyzwaniem.
Uczestnicy dostali ogromne bazy danych dotyczące transportu. Zadaniem było zaproponować rozwiązanie jakiegoś problemu, który można było zobaczyć w otrzymanych danych.
Ja jako reprezentacja Śląskiej Grupy Microsoft byłam mentorem. Ofc z przekonaniem, że się nie przydam, bo o analizie danych wiem niewiele, uczestnicy pisali w różnych stackach technologicznych i zazwyczaj innych niż mój, no i uczestnicy wiedzą co robią.


Moje przekonanie było absolutnie mylne. Nawet rozwiązałam jakiś mały problem. Bo najtrudniej jest w stresie znaleźć literówkę lub zgubiony header. Osoba z boku zazwyczaj szuka takich błędów najpierw i problem szybko z głowy.
Jednak pomoc w kodowaniu, wysyłaniu zapytań, czy budowaniu aplikacji to nie jest najważniejszym zadanie mentorów.
Największą wartość dla uczestników ma... żywy Rubber Duck 🦆. Możliwość porozmawiania o swoim pomyśle, zwerbalizowanie myśli oraz proste pytania od mentorów o wartość, target lub wizualizacje, potrafią zmienić podejście do własnego rozwiązania. Zmodyfikować pomysł, uprościć implementację. Czasem uczestnicy i całe zespoły potrzebowały tylko być wysłuchane, aby na nowo uwierzyć w swoje siły.
Przy 45 uczestnikach łatwo było się poznać i porozmawiać z każdym. Zaoferować pomoc i wsparcie. Cieszyć się razem z fajnych pomysłów.

Serdecznie polecam uczestnictwo w takim w miarę małym hackatonie każdemu. Zarówno doświadczonym devom jak i juniorom. Każdy może się dużo nauczyć przez 24h.

Polecam też spróbować drugiej strony, czyli mentoringu na takim wydarzeni, zwłaszcza osobą, które nie mogą lub nie chcą zarywać nocy. Mentorzy najbardziej są potrzebni w fazie analizy, projektowania, rozkminy. Potem, gdy wchodzi programistyczne flow, lepiej developerów zostawić w spokoju.




Zachęcona tak dobrymi wrażeniami po tym hackatonie chciałam uczestniczyć w Hack Yeah. Po pewnym czasie jednak doszłam do wniosku, że nie dam rady spędzić nocy na kodowaniu jak za dawnych lat. Postanowiłam ponownie zostać mentorem. Szybko dziewczyny z Proidei zaproponowały mi również sędziowanie w kategoriach otwartych. Ale trochę więcej o Hack Yeah.

Hack Yeah to największy stacjonarny hackaton w Polsce i Europie. W tym roku próbowaliśmy przebić też rekord światowy, jednak troszkę zabrakło. Nadal zgromadziło się 2000 uczestników!
W trakcie hackatonu odbyła się konferencja dla uczestników. Można było porozmawiać ze sponsorami i zobaczyć samochody celnictwa 😍 (dla mnie WOW) oraz rosomaka i oczywiście zjeść prawdziwą żołnierską grochówkę serwowaną przez Wojsko Polskie! A także pojeździć na byku, odpocząć przy konsolach, rozciągnąć się na zajęciach jogi, czy przespać w sali ciszy. To impreza sama w sobie oprócz kodowania.
A wyzwania koderskie też były duże. Wojsko Polskie, Ministerstwo Edukacji, NFZ, Lotto i inni przedstawili swoje wyzwania. Pula nagród przekroczyła 400k.
Jedyne miejsce, które było w stanie pomieścić taki ogrom ludzi to była fabryka FSO na Żeraniu w Warszawie czyli obecne hale Expo.
Skala tego przedsięwzięcia jest po prostu zdumiewająca. Taka jedna ciekawostka:
do przywiezienia kabli sieciowych potrzebny był TIR.




Mentors corner
Jak wspomniałam byłam mentorem. Jednak po poprzednim, wręcz mikroskopijnym w porównaniu hackatonie, spodziewałam się większej możliwości zaangażowania. Tak naprawdę miałam okazję zabrać głos w jednej dyskusji i troszkę zmienić obszar poszukiwań błędu. I to właściwie było by na tyle. Uczestnicy nie bardzo chcieli rozmawiać. Wydaję mi się też, że byli bardziej zamknięci na interakcje w ogóle. Wszyscy starali się jak mogli, ale w swoich teamach. Ja nawet nie odważyłam się zaczepiać uczestników czy potrzebują pomocy. Przejście przez salę generowało tylko podejrzliwe spojrzenia 'bo ktoś nasz pomysł ukradnie'.
Trochę rozczarowanie, że nie mogłam więcej pomóc. Chyba większość mentorów wyszła z takim niedosytem, niezaspokojoną chęcią uczestnictwa choć przez chwilę.

Jeśli kiedyś będziecie mieli okazję uczestniczyć w hackatonie prośba ode mnie, pytajcie mentorów, oni nawet wam zakodują kawałek systemu. Tania siła robocza. Bo nic nie cieszy mentora bardziej niż poczucie bycia użytecznym.


Drugim wyzwaniem jakiego się podjęłam, było sędziowanie w kategoriach otwartych.
Nie byłam przekonana czy nadaje się do sędziowania. Przekonała mnie Paulina, powołując się na duże zaufanie do Śląskiej Grupy Microsoft. Dałam się nakłonić, ale z dużą obawą. No bo przecież od mojego zdania miało zależeć kto dostanie dość sporą kasę.

Szczęśliwie zadanie nie było wcale takie trudne jak mi się wydawało. Przede wszystkim na sędziowanie była tylko i wyłącznie godzina. Czyli tak naprawdę minuta na jeden projekt. Nie było czasu się zastanawiać, czy oceniam krzywdząco. Projektów do oceny w ciągu tej godziny było około 50. To jest po prostu okropne, bo większość projektów nie miała nawet dostępu publicznego do repozytorium. A ja w końcu miałam oceniać techniczne aspekty projektu. Część projektów nie miała też żadnej prezentacji, tylko krótki opis co ma się dziać. Średnio minuta na 1 projekt, no może półtorej, nawet nie wystarczała na dokładne zrozumienie co autorzy mieli na myśli.
Ja spędziłam na każdym projekcie trochę więcej czasu. Starałam się przejrzeć wszystkie filmiki wszystkie prezentację i kod jeśli tylko był do niego dostęp. Postanowiłam więc wewnętrznie, że będę oceniać tylko projekty odnośnie kategorii zdrowie. Na każdy projekt poświęcam około 5 minut. Każdy projekt był oceniany przez kilku sędziów a liczyła się i tak średnia, więc uważam, że to dobre rozwiązanie.
Smutne było to, że często dodatkowe punkty przyznawałam za to, że można było zobaczyć kod. Gdy kodu powinien być podstawą do oceny. Wiele projektów było w zipach, lub zamkniętych repozytoriach do których dostęp miała jedna osoba odpowiedzialna za jurorów, jednak nie uczestnicząca w ocenianiu. Wszystkie informacje odnośnie tego jak powinien być skonstruowany projekt i tego, że projekt będzie oceniany maksymalnie przez 4 minuty były zawarte w instrukcji dla uczestników. To chyba nie wystarczyło.

Jeśli kiedyś będziecie mogli uczestniczyć w Hackatonie to pamiętajcie o dwóch rzeczach.
  1. Najważniejsze jest to jak za prezentujecie swój produkt i czy produkt jest kompletny, dostarczalny i realizuje potrzeby klienta.
  2. Publiczne repozytorium to po prostu przymus, jeśli boicie się, że wasz pomysł zostanie wykradziony udostępnijcie repo tylko na tą jedną godzinę sędziowania. Zaraz potem możecie ukryć kod i cieszyć się lepszą ocenę i prywatnym repozytorium.


To trochę przykre: 24 godziny pracy sześciu osób muszą być ocenione w ciągu 3 minut. Pitch speech trwa 90 sekund, czyli wcale nie dużo, aby opowiedzieć o swojej aplikacji. Aby sprzedać produkt.
Niestety całe życie jest takie, że musimy sprzedawać produkty. Nie ważne czy to jesteśmy my sami (rozmowy kwalifikacyjne), czy nasza praca ,ale zazwyczaj mamy bardzo małe okienko czasu na prezentacja rezultatów, na prezentację siebie, na prezentację pomysłu.
To bardzo istotne, aby dobrze przygotować się na sprzedaż produktu.

Jednak wystarczy tych historii.
Chciałam Wam się tylko podzielić myślą, że hackatony to naprawdę fajne wydarzenie i od strony uczestników i od strony mentorów i od strony jurorów. Ważny jest rozwój i zdobywanie wiedzy, nie tylko programistycznej, a każde uczestnictwo w hackatonie jest bardzo kształcące i rozwijające.

Serdecznie polecam. Być może do zobaczenia w przyszłym roku na Hack Yeah. 



Komentarze

Popularne posty