Sukces story?

Z okazji dnia blogera (to takie święta istnieją?) mam takie małe przemyślenie.
Photo by Malcolm Lightbody on Unsplash

O tym jak się żyje kobietom w IT mówi się tylko dobrze.
Success story, wspaniałe opowieści o przekwalifikowaniu, praca w cudownych warunkach za dużą kasę. Organizacje, które wspierają kobiety w przebranżowieniu, dostarczają programy mentoringowe i kolejne sukces story. Szkoły programowania i kolejne sukces story.

Wszędzie tyle sukcesów 🤔


I w tym wszystkim ja.

Wspaniała praca, z której się bardzo cieszę, współorganizacja ŚGMS, plany na przyszłość
15 lat pracy programistki
10 zmian pracy
11 firm
1 powrót do tej samej firmy
120 blog postów
8 prezentacje
1 płatne szkolenie
5 przyjaciół
2 koty
niezliczone rozmowy kwalifikacyjne
niezmierzone pokłady wiedzy, nieobjęty upływ czasu spędzony na zdobywaniu wiedzy
niezliczone nadgodziny
najwyższe stanowisko: tech lead przez pół roku
normalne stanowisko: programista
1 mobbing
1 zwolnienie z pracy
1 depresja

Sukces story?
NOP


To nie sukces. To codzienność.

Czy to kariera? Do emerytury mam nadal 21 lat, więc nie przepracowałam nawet połowy czasu, który powinnam.

Ciągłe sukces story to ułuda, kłamstwo w twarz. Bo zaraz za tym sukcesem kryje się codzienność. A codzienność to ogrom pracy. Praca programisty, praca w projekcie, praca wokół projektu. Zdobywanie nowej wiedzy, rozwój, czytanie branżowych wiadomości, konferencje, grupy.
Dalej jest ta trudniejsza praca nad komunikacją z ludźmi, nad komunikacją z klientem, nad emocjami, umiejętnościami miękkimi. Przełamywanie własnych granic np. poprzez przemawianie. Czy to konieczne? Nie, ale jeśli chce się iść gdzieś dalej, piąć do góry jest to niezastąpione. Większość opowieści sukcesu zatrzymuje się na tym pierwszym kroku, na pierwszym sukcesie np. na zdobyciu pracy w IT.
Tak samo działają historie kobiet przebranżawiających się. To ogromny sukces, bo udało się zacząć.

Nie opowiada się historii dalszych. To nieciekawe, że ktoś pracuje od 10 lat w jednej firmie, lub że nie może usiedzieć na miejscu i co rok czy dwa przeskakuje do nowej firmy. Nie opowiada się też historii jak wygląda taka codzienność po kilku/kilkunastu latach. Jak bardzo potrafi męczyć ten sam dowcip o śwince morskiej w kolejnych miejscach. Jak dużo wysiłku wymaga rozpoczęcie pracy w nowym miejscu albo nawet z nowymi ludźmi w tym samym miejscu - i przekonanie wszystkich, że coś tam jednak siedzi w głowie.
Czy ktoś chciałby takie historie słyszeć? ale po co?

Dlatego nie ma też historii co poszło nie tak, nie uczymy się na błędach, ale też nie wiemy, czy kobiety odchodzą z IT (na świecie tak, w Polsce nie spotkałam się z takimi badaniami), ani dlaczego.

Chętnie posłucham waszych historii tych o sukcesach i tych mrocznych.

Komentarze

Popularne posty