Just DevOps relacja


W Katowicach niedawno odbyła się pierwsza edycja konferencji Just DevOps.
Znalazły się na niej trochę przypadkiem dzięki organizatorowi - Proidei, ale z miłości do samej kultury DevOps i strasznie mnie cieszyło to jak zostały dobrane tematy. Tutaj chapeau bas.

Dużą popularnością cieszę się obecnie Kubernetes, Docker, konteneryzacja. Były to oczywiście główne tematy poruszane na konferencji. Drugiem tematem bardzo często przewijającym się była kultura organizacji oraz kultura pracy programistów.
Co mnie również bardzo ucieszyło i zdziwiło troszkę, były aż trzy prelegentki w agendzie na dwie ścieżki Czyli jak na dwie ścieżki bardzo dużo, oczywiście nie dziwi fakt, że prelegentki były głównie zagraniczne
ale znalazła się i jedna z polskiego Googla.

Kocham kulturę DevOps. Z teorii.

Z praktyką DevOpsu mam niewiele wspólnego. Nie mam wpływu ani na kulturę firmy ani też nie pracuję w projektach tak zorganizowanych. Moim głównym zajęciem w obecnej firmie jest programowanie na urządzenia mobilne. Staramy się wdrażać Azura i staram się rozpocząć lawinę zmian,
która doprowadzi kiedyś do możliwości użycia konteneryzacji oraz innych narzędzi. A może nawet do kultury DevOps, jednak do tego daleko. Dlatego też większość bardzo szczegółowych prelekcji odpuściłam. Szczegółowe prelekcje są świetne, gdy ogląda się je w zaciszu domu lub pracy, gdy można
zatrzymać przewinąć i przećwiczyć to co widzi się. Ja wybieram dużo większe tematy, po to, aby tylko zostawić w swojej głowie ideę. A gdy przyjdzie czas będę mogła wrócić do bardziej szczegółowych nagrań.


You're the Captain Now: Becoming an Engineering Manager. Matthew Simons

Poszłam więc na świetną prelekcję o tym jak zarządzać programistami i o tym kim jest lider.

Zaczynając od tego znanego mema, prowadzący przeprowadził analizę jak żyć. Udowadniając, że to nie jest takie proste, aby zarządzać ludźmi i nadal ciągnąć memowy kamień. Lepiej jest troszkę zmienić podejście, ponieważ jest to inne zadanie, inne wymagania stawiane są przed liderem inne przed deweloperami. Jednak przez całą dyskusję bardzo mocno przebijała się myśl, że potrzebny jest również lider techniczny. Ktoś kto będzie znał się bardzo dobrze na tym co robi, czyli kodowanie, technologie, ale nie zna się na zarządzaniu. Dla mnie zawsze ten obrazek był oddzieleniem faktycznego szefa jako kogoś kto
Zarządza, od tego kto jest blisko deweloperów, kto jest częścią zespołu i kto jest typowo techniczny. Myślę, że tutaj było to tylko bardziej podkreślone.

Za długie, za krótkie a wszystkie 45 minut.

Ciekawą rzeczą w samej konferencji było to, że sesje często kończyły się po 30 minutach, zwłaszcza te anglojęzyczne. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do 45 minutowych prelekcji i wydaje się to być standardem. W dodatku nie trzymamy się tych 45 minut i Q&A przesuwamy już na czas przerwy, uznając, że każdy kto chce może zostać i posłuchać odpowiedzi na pytania. Moim zdaniem jest to trochę niebezpieczne, ponieważ często możemy wejść na czas przygotowania kolejnego prelegenta.
Myślę, że jest to coś nad czym warto się zastanowić przygotowując kolejne prelekcję. Bardziej celować w 40 minut w 45 minutowym slocie zamiast w 45 dokładnie w takim samym slocie. To jest też przytyk dla mnie samej, ponieważ ja zawsze mam za dużo do powiedzenia i właściwie moja prelekcja teraz trwa około 55 minut w 45 minutowym slocie.

Set Up, Run and Update Scalable and Highly Available Deployments. Natalia Sakowska oraz Cezary Piekacz

Kolejną prezentacją, na którą poszłam znowu prowadziła dziewczyna. Tym razem w parze z
chłopakiem. Tutaj niestety zawiodła prezentacja i zbyt duża pewność siebie pod takim względem, że obydwoje mówili bez mikrofonu. Ten zabieg wpłynął bardzo negatywne na odbior, ponieważ dziewczyny w ogóle nie było słychać, a chłopak robił same przykłady bardzo donośnym głosem. Ten balanse mógłby fajnie wyglądać, gdyby ona mówiła z mikrofonem a on ze swoją werwą i silnym głosem prowadził demo bez mikrofonu. Taki mały szczegół a naprawdę zmienił całkowicie odbiór ich prezentacji. Dodatkowo efekt pogłębiała pełniutka sala i dużą ilością stojących osób. Nie podobała mi się też koncepcja akurat tej prelekcji, ponieważ był to duet z Google a który opowiadał o produktach Google i wyszło to strasznie marketingowo i słodko. Wszystko działa, zawsze jest najlepiej. Trochę brakło życia.

Gruba.IT

Fajnie wyszło też to, że sponsorów było tylko dwóch, Gruba.IT czyli społeczności śląskich. Jeszcze lepsze było to, że gruba robi konferencję Cloudyna na jesieni, więc target idealnie trafiony 😊 oby stoisko zachęciło uczestników do powrotu do Katowic na jesień. Stanowisko Gruby cieszyło się dużym zainteresowaniem, ponieważ mamy dużo ciekawych gadżetów, grę ze śląskimi słowami, a nawet ramkę, którą mnie się osobiście bardzo podoba 😉
a główne stanowisko należało do fundacji
Podoba mi się również koncepcja ścierającej się kobiety Sosnowiec z grubiorzem, superbohaterem Śląska. Mam wrażenie, że to jest opowieść o mnie 😅 Wink wink.
Moja wersja miałaby jedynie troszkę inne kolory.

CTOs: Guardians of Culture. Heather Wilde

Mam problem z wartościami firmowymi. Nie to, że mam coś przeciwk
o ogólnie takim wartością, jednak w moim odczuciu są one nieprzemyślane a przez to później nieprzestrzegane. Szczególnie mam problem z pojedynczymi wyrazami, do których dobudowuje się ideologie na poczekaniu. Albo jeszcze gorzej, produkuje się książki tłumaczące te wartości. A przecież chodzi o jasną komunikację co firma chce zaoferować klientom. Mam wrażenie, że wartości firm programistycznych skierowane są do wewnątrz, nie na zewnątrz stąd moje negatywne emocje. Heather pokazała kilka przykładów jak wyglądają dobrze przygotowane wartości i kilka przykładów niedotrzymywania wartości przez firmy. Sesja i rozmowa po bardzo mi się podobały.
Myślę że wartości są ważne też dla grup społecznościowych, oby tylko nie popaść w te same pułapki co firmy.

Gdzie się chowają polscy prelegenci.

Jedna z prezentacji, na które bardzo czekałam to prezentacja o Security wygłaszana przez Daniel (Daniela Soares Cruzes). Niesamowity było dla mnie, że wszyscy prelegenci, mimo że usypiali z powodu jetlaga uczestniczyli w prelekcjach innych. Super było to, że jedna z równoległych prelekcja odbywała się po angielsku, dzięki temu zagraniczni goście również mogli się cieszyć z konferencji.

Zaraz wrócę do samego Security, ale właśnie to uczestnictwo jest trochę wyróżniające się w moim odczuciu. Na większości konferencji prelegenci skupiają się tylko na swojej prelekcji a później znikają?
Boiling Frog była takim wyróżnieniem pomiędzy konferencjami, ponieważ często na głównej sali prelegenci odwoływali się do poprzedników, poprzez cały dzień wystąpień. Było to bardzo miłe siedzieć i słuchać po prostu jednego dnia dyskusji różnych osób dokańczających swoje tematy. Drugi taki przykład, który pamiętam to Claudyna 2017. Tylko, że tutaj dowcipy były troszkę bardziej wewnątrz grupy, wewnątrz społeczności. Ma to swoje wady i zalety. Jeśli ktoś przemieszcza się pomiędzy ścieżkami nie będzie rozumiał dowcipów. Ale nadaje to wyjątkowy klimat każdej konferencji.

No dobrze, ale to nie chodzi o to, aby nawiązywać do siebie i zmieniać prelekcję ze względu na to co powiedzieli inni, ale chodzi o to, że w Polsce rzadko się zdarza, że prelegenci cieszą się uczestnictwem w konferencji, na której występują.
Zapewne zaraz Powiedzcie mi, że to dlatego, że zagraniczni goście po prostu nie mają dokąd uciec, bo samolot czy pociąg mają za parę godzin po konferencji. Ale równie dobrze mogliby ustawić wszystko tak aby być tylko godzinę na danym wydarzeniu.

Może to też tylko moje wrażenie, ponieważ ja jeszcze nie doczekałam się loży szyderców, czyli pierwszego rzędu złożonego z ze znajomych prelegentów.

Insights from Integrating Software Security Activities into Continuous Software Development. Daniela Soares Cruzes

Ale wróćmy do Daniel. Jej prezentacja była naprawdę super. Sam sposób
prezentowania i namawianie do zmiany, budowanie świadomości programistów. Było o różnych poziomach zabezpieczeń, o dojrzałości zespołu, firmy i produktu. Jak produkty powinny być zabezpieczone i kto powinien o tym decydować i czy to warto, bo w pewnych momentach koszty nie są warte inwestycji.
Czy coś jest warte zabezpieczenia albo naprawienia bardzo fajny przykład wyniknął w dyskusji po konferencji, gdzie jeden z prelegentów opowiadał, że miał ogromny wyciek pamięci w rakiecie. Zapytany, ile zajmie naprawienie tego wycieku pamięci, w systemie naprowadzania, stwierdził że będzie to jakiś duży koszt, długotrwały proces developmentu. Powstało pytanie jak szybko zapełni się pamięć przy obecnym stanie. Powiedzmy po 15 minutach. Co znaczy, że jeśli dołożymy kość 1GB ramu to pamięć zapełni się powiedzmy po 30 minutach, co jest wystarczające dla każdej rakiety. Ponieważ przed skończeniem tego czasu poniżej 30 minut rakieta po prostu wybuchnie i nie ma sensu w nią inwestować, wystarczy dołożyć kawałek sprzętu.
To też różnica pomiędzy programistami a inżynierami, którzy są bliżej sprzętu. To też pokazuje jak daleko programiści odeszli od sprzętu i nie myślą o takich konsekwencjach czy czasem celu swojego oprogramowania. Nie myślą o tym, że na przykład dołożenie sprzętu wystarczy dla danej aplikacji na wystarczająco długo. My mówimy, że to prowizorka, a tymczasem jest to wystarczająco dobre rozwiązanie.

Dodatkowo sama Daniela jest bardzo fascynującą dla mnie osobą. Zaczęła pracować w IT, aby być bliżej problemów którymi zajmuje się w pracy uniwersyteckiej.
Ma bardzo duże doświadczenie w przemawianiu właśnie do uniwersyteckiego grona odbiorców, natomiast na konferencjach takich jak ta występuje dopiero od 3 lat. Twierdzi, że bardzo się stresuje, natomiast nie widać tego absolutnie na scenie. Jedną częścią pracy Daniel jest prezentowanie wyników badań teoretycznych związanych z zabezpieczeniami różnymi firmom, jest to projekt Uniwersytecki wspomagany przez państwo. Właśnie w ten sposób ma możliwość edukowania programistów, zwiększenia świadomości programistów odnośnie Security.

After

Najfajniejszym punktem całej konferencji jak dla mnie było przesłuchiwanie się rozmowy prelegentów po konferencji. Przesłuchiwanie się, ponieważ mnie ciężko się przebić, ciężko zacząć rozmawiać. Natomiast prelegenci dogadywali się ze sobą doskonale, a samo słuchanie
ich angielskiego i opowieści było rozkosznym doznaniem.

Introwertycy

Jeden temat, który bardzo przypadł do gustu to dyskusja o byciu introwertykiem.
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że są introwertykami i że introwertycy równie bardzo potrafią cieszyć się towarzystwem i kontaktami z ludźmi. Jednak zużywają energię na takie kontakty, natomiast ekstrawertycy czerpią energię z takich kontaktów.
To znaczy, że introwertycy potrzebują się zregenerować. Po wystąpieniu, po dyskusji, po konferencji. To wszystko jest bardzo przyjemne, ale jest obciążające.
Padło pytanie jak sobie radzą poszczególni prelegenci i najlepsza odpowiedź jaką można usłyszeć, to jest też coś do czego ja po cichu zawsze dążyłam, to po prostu mieć skrzydłowego. Jeśli rozmawiamy z tłumem obcych ludzi, to nas kosztuje mnóstwo energii, natomiast jeśli rozmawiamy z tłumem ludzi, którym ufamy, których znamy a wśród tego tłumu znajomych są również jacyś nieznajomi to zużycie energii jest znacznie mniejsze, ponieważ znajomi rozpraszają to zużycie energii.
Dlatego też na konferencję warto jeździć z kimś z kim czujemy się dobrze i bezpiecznie. Z kimś kto będzie naszą bezpieczną przystania, tarczą bezpieczeństwa, bezpieczną przestrzenią, do której można wrócić i często nawet nic nie mówić. Po prostu jest miejscem, w którym jesteśmy bezpieczni nawet 1000 km od domu.

Zgadzam się z tym absolutnie. Dlatego zawsze jeżdżę na konferencję z którymś z moich przyjaciół i dlatego żałuję, jeśli nie mogę mieć kogoś przy sobie. Właściwie wtedy często rezygnuje z konferencji.
Jeszcze trudniej jeździ mi się na konferencję jako prelegent wiedząc, że nie będę miała takiego bezpiecznego miejsca. Rozumiem, że inni mają swoje życie i inne priorytety. Może kiedyś uda mi się znaleźć mojego wingman’a.

Śpiąca ryba

Na sam koniec chciałam jeszcze przytoczyć ciekawostkę. Amerykańscy goście byli zdumieni i zafascynowani śpiącą rybą. My nie potrafiliśmy zrozumieć o co chodzi, dopóki nie pokazali nam nagrania. Chodzi o program Mini Mini który, gdy przestaje nadawać bajki dla dzieci przełącza się na śpiącą rybę. Taki sygnał braku programu, zamiast białego szumu. W Ameryce jest kilka stref czasowych. Oczywiście tutaj też wynikła dyskusja o strefach czasowych i o tym, że trzeba oszukiwać HBO, aby móc oglądać Grę o tron trochę wcześniej w zależności od tego w której części kraju się znajduje. Ale też przez to, że jest kilka stref czasowych oraz większe wykorzystanie programu telewizyjnego, programy dla dzieci, gdy przestają nadawać na przykład kreskówki przełączają się na programy dla dorosłych. Nic sprośnego, po prostu czasami są to stare kreskówki, a czasami jest to zupełnie inny kanał telewizyjny nadawany po prostu tej samej częstotliwości.
Mamy też śpiącą krówkę 


Komentarze

Popularne posty